hejka,
postaram sie krótko opisać wczorajszą sytuacje.
kolega podjezdza pod mcdonalda a przed nim stoi opel. babka wysiada i wsakzuje miejsce na zderzaku że jej zarysował, 200zł albo policja. On ućciwy zaprosił ją do nas do firmy na oględziny i odziwo brak śladu zdarzenia, tylko stare ślady wcześniejszych. Pani wzywa policje, przyjeżdza drogówka i odrazu że kolega najechał, zrobili rekonstrukcje zdarzeń a sie okazało że miejsce które pani wskazywała wogóle nie było w zasięgu auta. aaale Pan policjant zauważył malutkie zgniecenie na tablicy rejestracujnej auta kolegi i że jest równo na wysokości haka pojazdu poszkodowanej, więc mandat 500zł a jeżeli kolega chce to pojadą do mcdonalda i przejżą monitoring. Zaproszeni do auta spisała Pani poszkodowana oświadczenie że otrzymała od kolegi 200 zł za zadrapanie zderzaka.

kwestia dla mnie tez wątpliwa, jeżeli policja ma zgłoszenie o kolizji, to jak może nie wystawić mandat ?? no chyba że w dokumentach u siebie napisali że nic sie nie stało albo zgłoszenia nie było. co jest mozliwe ponieważ policja i poszkodowana się znali.

hmmmm, taka to jest wlasnie nasza władza, od kąd studiuje z samymi policjantami straciłam szacunek do nich, bo wiem co myśłą o cywilach, niestety to sa same negatyw

Tak już jest, jeżeli Policja przyjedzie na miejsce zdarzenia, to czy sprawca dogadał się z poszkodowanym czy też nie ukarać musi.
Nie wiem tego czy zrobił to o czym mowa czy też pani próbowała go faktycznie wmanipulować w swoją intrygę. Mam tylko nadzieję, że skoro nie był sprawcą, to "wyśmiał" panów i nie przyjął mandatu? W takim przypadku powiedziałbym krótko nigdzie nie będę jeździł bo nie mam na to ani czasu ani ochoty. Skoro sądzicie, że jestem winny, to pojedziecie sobie sami do McKaczora zabezpieczyć dowody i spotkamy się w sądzie i do widzenia. Niestety człowiek musi być stanowczy nawet względem władzy.

Adi zgadza się - doksłownie tak jak piszesz radziłem koledze. Niestety kolega zapłacił Pani 200 zł za NIC,,,a policja sobie pojechała.

Zrobiłem wszystko żeby nie płacił tej kobiecie, nie pożyczyłem mu nawed na to pieniądze (pożyczył od innego) i próbowałem go przekonac do kwitka i to drogą sądową. Niestety on nie wierzy żeby mógł cokolwiek zdziałać przeciwko policji no i twierdził że 200 zł boli mniej niż 500 zł.

dzisiaj przyznaje mi racje, ale uważa że nie ma to sensu i że sie to zemsci.
a mnie to tak podnosi cisnienie

Mnie również męczą tego typu tematy.