Jeśli macie wrażenie, że już gdzieś ten przód widzieliście, nie pomylicie się wiele - pół roku temu jedną z niewielu europejskich premier na szanghajskich targach był Audi Cross Coupe, zapowiedź mniejszego brata Q7. Po dwudrzwiowym coupe logika kazała spodziewać się pięciodrzwiowego uczciwego kombi, tymczasem projektanci postanowili zaskoczyć wszystkich pokazując nam kabriolet, zachowując terenowe właściwości od pasa w dół. Konserwatywnym fanom marki na pewno nie przypadnie to do gustu, ale jest to typowy znak czasów - rynek idzie ku uniszowieniu, a połączenie sylwetki SUV-a z otwartością na otaczający go świat może zdobyć pożądanie. Bliskość tym większa, że nieograniczona żadnymi słupkami, pałąkami, nawet składany miękki dach po 17 sekundach chowa się całkowicie pod krawędzią karoserii.

Wrażenie ma potęgować duża przestrzeń na resztę ciała gwarantowana przez szerokie wnętrze. Środkowa konsola to kolejne odstępstwo od normy - jasne kolory i falujące linie dodają trochę optymizmu i lekkości, kontrastującej z typowym zimnym wyrachowaniem Niemców. Dużą wagę przyłożono do detali przeznaczonych osobno dla każdego z czterech pasażerów - każdy ma własne nawiewy czy podstawkę na kubek. Co ciekawe, dla nadania "podróżniczego" charakteru na ciekłokrystalicznym ekranie z deski rozdzielczej miejsce nawigacji zajął... GoogleEarth Map, przedstawiający w trójwymiarze teren zobrazowany zdjęciami satelitarnymi - dokładnie ten sam, który możecie ściągnąć z Internetu.

Do dopełnienia kosmopolitycznego charakteru potrzebny jest tylko ultra-ekologiczny silnik wysokoprężny - i taki też znajdziemy pod maską. Nowej generacji jednostka spełnia dyrektywy Unii Europejskiej z zapasem na siedem lat - pokazuje to, że nie powinniśmy się bać przesadnie o przyszłość europejskiej motoryzacji ograniczanej przez drakońskie zielone prawa UE - jak widać czołowi producenci wychodzą z nich obronna ręką z dużym spokojem. Na tyle dużym, że Audi udowadnia, że ekologiczny nie musi znaczyć nudny - trzylitrowa jednostka legitymuje się mocą całych 240 KM i momentem obrotowym 500 Nm, który, jak wskazuje nazwa, przenoszony jest na obydwie osie poprzez mechanizm Torsena. Pozwala to na osiąganie 100 km/h w 7,2 sekundy i rozpędzenia do całych 240 km/h. I spala przy tym 7,3 litra ropy na 100 km - patrząc dokonaniami mniejszych dieslów to może nie tak mało, ale pamiętajmy, że ten przewyższa je mocą średnio dwukrotnie.

Mądry napęd sparowano z czysto terenowym zawieszeniem, wzorowanym trochę na Q7 - choć zainstalowany został innowacyjny system umożliwiający kierowcy regulację prześwitu w zakresie 4 cm. Dla kontrastu, do kontroli ewidentnie sportowych osiągów pod 21-calowymi alufelgami zamontowano dyski hamulcowe o średnicy 380 mm z przodu i 356 z tyłu - to więcej niż Ferrari 599 GTB i mniej więcej tyle co Bentley Continental GT. Choć te w Brytyjczku zrobione są ze staromodnej stali, a Audi pokusiło się o zestaw ceramiczny rodem z R8...

Wszystkie te elementy nie składają się jednak na odpowiedź na pytanie, dla kogo właściwie jest ten terenowy lifestyle'owy kabriolet? Lakier o miedzianym zabarwieniu mi przywołuje skojarzenia z zachodem słońca, stawiam więc na romantyczne podróże. Technologiczne popisy możemy potraktować czysto pragmatycznie, jako okazja do zaprezentowania najnowszych zdobyczy firmy w tym zakresie. Więc nawet jeśli tego typu pojazd wejdzie kiedyś do produkcji, to w o wiele spokojniejszej formie.



Źródło: www.autogaleria.pl